Recenzja filmu

System (2015)
Daniel Espinosa
Tom Hardy
Gary Oldman

Spalony słońcem

"System" zmierza na polskie ekrany w chwalebnej aurze dzieła zakazanego przez Kreml. Tamtejszym oficjelom nie spodobały się zwłaszcza ponure barwy, w jakich odmalowano w filmie epokę
"System" zmierza na polskie ekrany w chwalebnej aurze dzieła zakazanego przez Kreml. Tamtejszym oficjelom nie spodobały się zwłaszcza ponure barwy, w jakich twórcy odmalowali w filmie epokę stalinowskiego terroru. Po takiej rekomendacji jednego możecie być pewni – inspirowany historią wampira z Rostowa dreszczowiec Daniela Espinosy to sugestywna, przyprawiająca o ciarki wyprawa w głąb jądra ciemności.



Jest początek lat 50. Słońce narodów wciąż świeci morderczym blaskiem. Funkcjonariusz urzędu bezpieczeństwa Leo Demidow (Tom Hardy) z zaangażowaniem tropi  wrogów sowieckiego imperium. W przeciwieństwie do kolegów po fachu bohater woli jednak używać siły argumentów aniżeli argumentu siły. Jego ekscentryczne – patrząc na czas i miejsce akcji – metody śledcze przynoszą, o dziwo, rezultaty, a co za tym idzie – przychylność przełożonych. Przywiązanie Demidowa do ideałów mateczki Rosji wkrótce zostanie wystawione na próbę. Najpierw góra – w myśl zasady, że "w raju nie ma zbrodni" – zablokuje dochodzenie w sprawie makabrycznej śmierci kilkuletniego chłopca. Potem rozkaże prostodusznemu Leo, by poświęcił małżeństwo na ołtarzu czerwonej rewolucji. Stąd już tylko krok, by dotychczasowy beneficjent systemu przeobraził się w jego wroga.

Nietrudno sobie wyobrazić, jak wyglądałby ten film, gdyby podpisał się pod nim nieodżałowany Aleksiej Bałabanow ("Ładunek 200") albo nasz Wojciech Smarzowski. Przelaną wódką można by upoić uczestników kilku "Wesel", rubinowa posoka lałaby się jak w szpitalu frontowym, a z nieskończonymi pokładami brudu nie poradziłaby sobie nawet perfekcyjna pani domu. Espinosa nie raczy nas na szczęście podobnymi atrakcjami – alkohol spożywa się tu powściągliwie, przemoc jest stonowana, zaś przystojni bohaterowie mają zadbane włosy i równo przyszyte guziki w mundurach. Mimo to ze skąpanego w szarościach ekranu bije  mieszanina grozy i beznadziei. Reżyser wiarygodnie portretuje społeczeństwo doświadczone wojenną pożogą i wielkim głodem na Ukrainie. W tym świecie zaludnionym przez tchórzy, paranoików, konformistów i zbrodniarzy Demidow jawi się niczym ostatni sprawiedliwy z czarnych kryminałów. Jego heroiczne dążenie do odkrycia prawdy podszyte jest tragizmem. Ufundowany na kłamstwie i terrorze ustrój nie pozwoli sobie przecież na kompromitację.



Aspiracje Espinosy wychodzą jednak poza sprawne kino gatunkowe. W efekcie w tym krwawym barszczu ukraińskim pływa chyba za wiele grzybów. Czasem wydaje się, że poszukiwania mordercy są dla reżysera mniej istotne niż wątek politycznych rozgrywek bądź  kryzys w małżeństwie bohatera. Na wiele da się jednak przymknąć oko ze względu na doskonały aktorski dream team (Rapace, Oldman, Kinnaman, Grochowska), który potrafi tchnąć życie w nierzadko jednowymiarowe postaci. Po pewnym czasie przestaje nawet przeszkadzać ich udawany rosyjski akcent, przez który brzmią one jak złoczyńcy z filmów o Jamesie Bondzie. Swoją drogą to zadziwiające, że w obsadzie nie ma choćby jednego nazwiska z ojczyzny Dostojewskiego. Zwłaszcza, iż Rosjanina gra tu nawet Szwed z libańskimi korzeniami, Fares Fares.

W aktorskim gwiazdozbiorze najjaśniej lśni Tom Hardy. Udaje mu się trudna sztuka  - zdobywa sympatię i szacunek dla człowieka, który w najlepszym wypadku zasługiwałby na pogardę. Mam nadzieję, że "System" to dla Brytyjczyka ostatni przystanek w drodze do hollywoodzkiej ekstraligi.
1 10
Moja ocena:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones